GTW W PODRÓŻY słodka, fioletowa i romantyczna LAVENDA w Giżycku
Podróżuje głównie z moim ukochanym. Nie należymy do turbo romantycznych osób, ale czasem decydujemy się na wizytę w miejscach, których nie powstydziliby się bohaterowie niejednego filmu o miłości.
Po mało romantycznym spacerku po bunkrach przyszedł czas na ciacho i herbatkę w urokliwej Lavendzie. Kawiarnia wyróżniała się już na pierwszy rzut oka. Dbałość o szczegóły w wystroju. Dużo fioletu (w końcu to kolor kwiatu lawendy), secesyjne stoliczki, miękkie kanapy, fototapety z rozległymi lawendowymi polami. Takiego wystroju nie powstydziłaby się kawiarnia w centrum Krakowa a co dopiero lokal usytuowany wśród żeglarskich tawern (które uwielbiam) i reliktów PRL-u.
Ceny niezwykle przyjazne dla portfela, personel jest miły, ale dość długo przyszło nam czekać na kelnerkę.
Gdy już podała nam menu byliśmy zachwyceni
i mieliśmy ochotę spróbować wszystkiego. Wybór padł na rozgrzewające
aromatyczne herbaty podane w uroczych czajniczkach. Piliśmy Białą Damę: biała herbata, kwiat pomarańczy, rodzynki,
ananas, Mate, guarana, mango, catuaba, dziewanna. Okazała się ona prawdziwą
eksplozją najlepszych smaków. To zdecydowanie najsmaczniejsza herbata, jaką w
życiu piłam. Jako drugą zamówiliśmy Lawendową herbatę zieloną z kwiatami
lawendy czarnym bzem i czarną porzeczką, która choć trochę mniej spektakularna
nie ustępowała w smaku poprzedniczce.
Do tego ogromne kawałki przepysznego
ciasta, które rozpływało się w ustach i smakowało pysznie do ostatniego
kęsa.
Komentarze
Prześlij komentarz