Śniadanie w Krakowie: PIEKARNIA ZŁOTY KŁOS
Jakoś tak się dziwnie złożyło, że przez ostatnie 4 lata Złoty Kłos był zawsze w pobliżu miejsca mojego zamieszkania. Może nie był bardzo blisko, ale daleko też nie. Jednakże zawsze było mi tam jakoś nie po drodze.
Do czasu, aż pod koniec czerwca wracałam z ostatniego
egzaminu z prawa administracyjnego i przechodziłam ulica Długą. Uznałam, że aby
znowu świętować zakończenie egzaminów (po studiach zachciało mi się jeszcze
dokształcać w prawno-administracyjnych tematach) zjem drugie śniadanie w
piekarni Złoty Kłos.
Piekarnia jest typowym sklepem. Nie ma tam nawet miejsca,
aby postawić stoliczek i krzesła. Nie ma też takiej potrzeby. Kupujemy wypieki
u miłej pani i zjadamy je w domu.
Na drugie śniadanie zakupiłam dwie słodkie plecionki.
Bardzo miękkie z słodziutkim i pachnącym cukrem środkiem oraz niewielką ilością
chrupiącej kruszonki. Dobrze komponowały się z truskawkami :) Skusiłam się
również na dwie grahamki, które zachowały idealną świeżość aż do kolacji.
Całość zakupów nie wiele mnie kosztowała.
Podsumowując, Złoty Kłos jest bardzo smaczną opcją. Ale
czy specjalnie chciałabym iść po ich smakołyki dalej niż mam do pozostałych
czterech piekarni? Nie koniecznie, no chyba, że to, co mam pod nosem już mi się
znudzi. Jeśli kiedykolwiek zamieszkam bliżej tej piekarni na pewno będę tam
częstym klientem.
Ogólna ocena 7/10.
Komentarze
Prześlij komentarz