Na tropie “domowych obiadków” w KUCHNIA POLSKA
Ostatnio mam fazę na chodzenie do barów mlecznych, stołówek i innych jadłodajni, które chwalą się, że serwują tanią domową kuchnię. Co z tego wynikło?
Gdy stanie się przed wejściem Kuchnia Polska raczej nie
zachęca. Metalowe krzesła i ceraty na okrągłych stolikach. Widok jak z
prowincjonalnego baru w latach 90- tych. W środku lodówki z potrawami, które
pomimo dziwności tego pomysłu wyglądają całkiem apetycznie.
Zdecydowałam się na pierogi ruskie w cenie 10 zł za sporą
porcje. Szczerze mówiąc dupy nie urwały… Niektóre były rozgotowane, ciasto za
miękkie i zdecydowanie za duża ilość cebuli w środku. Zjadliwe, ale więcej nie
zamówiłabym ich.
Panie, które tam pracowały były dość ciekawym zjawiskiem,
bo chyba bawiły się w dobrego i złego gline względem klientów. A właśnie,
co do klientów, to dopiero był pawilon osobliwości: od eleganckich panów w
garniakach po ulicznych żuli. W przypadku tych ostatnich zachowanie obsługi
mogłoby być uzasadnione, ale ja przecież jak żul nie wyglądam.
Podsumowując, Kuchnia Polska jest dość dziwnym miejscem i w
sumie nie wiem, komu mogłabym je polecić… Z jednej strony nie widzę powodu do
wystawienia złej recenzji, a z drugiej wszystko było nie tak.
Ogólna ocena 2/10.
Komentarze
Prześlij komentarz