Kopiec Kościuszki

Pożegnalny spacer w Krakowie.

Kopiec Kościuszki

10,5 roku. Tyle czasu mieszkałam w Krakowie. Najpiękniejszym, najlepszym i najukochańszym mieście na świecie. Przez ten czas ani razu nie byłam na Kopcu Kościuszki. Aż do ostatnich dni spędzonych w tym mieście. Wybrałam się wtedy na nostalgiczny, pożegnalny spacer na kopiec. Gdyby nie magia tej chwili uznałabym ekspozycję muzealną kopca za nudną, a sam kopiec i mur go otaczający za owszem warty zobaczenia, ale za zdecydowanie mniejszą cenę. To raczej spacerek na dwie, góra trzy godzinki.

Kopiec Kościuszki

Ja jednak chodząc po kopcu i patrząc na panoramę Krakowa, żegnałam się z moim miastem. Z moim domem.

Z miastem, w którym studiowałam, poznałam niesamowitych ludzi i tych, którzy okazali się toksyczni i się z nimi pożegnałam i tych, z którymi znajomości rozpadły się w sposób naturalny.

Mieszkałam prawie zawsze w ścisłym centrum, przez 4 lata nawet na ulicy odchodzącej od Rynku Głównego. Odkryłam, że jestem miastową wiedźmą, która kocha stare mury i centra wielkich miast. Mieszkałam z ludźmi, których kiedyś uważałam za przyjaciół, ale niestety nie okazali się nimi. Mieszkałam z byłym chłopakiem, z którym zawsze będę mieć miłe wspomnienia. A potem mieszkałam sama, co okazało się najlepsze na świecie.

Widok z balkomu mojego ukochanego krakowskiego mieszkania

Miałam pierwszą pracę- ciężką, słabo płatną i beznadziejną. Potem kolejne. Z perspektywy czasu czasem lepsze, a czasem tak samo złe, ale nigdy dobre.

Byłam szczęśliwa i wycierpiałam wiele. Spotkały mnie w Krakwie najszczęśliwsze i najgorsze chwile mojego życia.

W Krakowie zakochałam się w sztuce, architekturze, teatrze, filmie i... knajpach. To w Krakowie zaczęłam jadać na mieście i powstał pomysł bloga, który teraz jest już nie tylko o Krakowie.

Ja, tak samo, jak blog, idę dalej. Spełniłam moje dziecięce marzenie mieszkania w mieście królów. Teraz pora spełniać kolejne, tym razem dorosłe marzenia. Czas na podróże, na własny biznes, dobrą pracę, mieszkanie nie w wynajmowanym mieszkaniu, lecz własnym, mieszkanie z kimś. Czas na Katowice.

Dziękuje miastu Kraków, za wszystko, co mi dało. To był piękny, długi związek. Kraków na zawsze pozostanie "moim miastem".

Będę tęsknić. Za miastem. Za jego starymi murami. Za możliwościami. Za moją najlepszą przyjaciółką. Ja idę dalej, ale serce zostawiam w Krakowie.

Wpis piszę 2 grudnia 2021. Wyprowadziłam się dokładnie 31 stycznia 2021. Nadal mam łzy w oczach pisząc to.

Komentarze

Popularne posty