Śniadanie w Krakowie: POD TELEGRAFEM
Powiem Wam szczerze, że nie mogę przestać myśleć o tych
wszystkich pysznościach, które spróbowałam (lub jeszcze nie zdążyłam spróbować)
w Pod Telegrafem.
Wygląd tych wypieków zdecydowanie zachęca,
aby zostać się stałym klientem cukierni. To może tłumaczyć długie kolejki
i ciągły ruch w lokalu.
i ciągły ruch w lokalu.
Niestety z powodu takiego oblężenia
zjedzenie na miejscu, przy jednym z znajdujących się tam stoliczków nie należy
do przyjemności.
Wszyscy z kolejki się na mnie gapili, gdy jadłam pyszną,
słodką drożdżówkę z budyniem i śliwkami posypaną chrupką kruszonką.
Dlatego babeczkę z budyniem i
wiśnią postanowiłam zabrać do domu i tam delektować się jej smakiem. Była
wyśmienita! Kruche i delikatne słodkie ciasto pękało przy każdym kęsie
odkrywając kremowe nadzienie ułożone w osobliwy sposób. Spodziewałam się pomieszanych,
że sobą masy wiśniowej i budyniu. Jednakże oba kremy były położone obok siebie,
co dało ciekawy efekt przejścia smaków. Jakie to było dobre i kosztowało jedyne
2,90. Cena porównywalna do drożdżówki, ale smak lepszy.
Obsłudze piekarni nie mam nic do
zarzucenia, są mili.
Podsumowując bardzo żałuję, że
rzadko bywam na ulicy Szlak, bo chętnie jadałabym w Pod Telegrafem częściej.
Ogólna ocena: 8/10.
Przy tworzeniu tego wpisu doszłam
do wniosku, że chyba lubię masę budyniową, gdyż często kupuję wypieki właśnie z
budyniem. Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi. Podzielacie moje upodobanie?
Komentarze
Prześlij komentarz