BETEL CAFE PUB
Oto mam dla Was klasyczny przykład
ilustrujący przysłowie “Pod latarnią najciemniej”.
Sześć lat mieszkania w ścisłym centrum
Krakowa, na Starym Mieście (ehhh to było piękne), trzy lata przechodzenia
niemal codziennie przez plac Szczepański, ale dopiero dwa tygodnie temu
pierwszy raz weszłam do Betel Cafe Pub.
Szukałyśmy z przyjaciółką miejsca na
pogaduchy w niedzielne popołudnie. Wszystkie miejscówy były wypełnione po
brzegi. Wtedy przypomniałam sobie o szyldzie, który mijałam idąc na zajęcia
podczas studiów licencjackich. Postanowiłyśmy sprawdzić czy pod tym szyldem
kryje się coś ciekawego.
No i odkryłyśmy perełkę.
Po pierwsze gródek: już widzę jak cudownie
spędza się tam ciepłe letnie wieczory przy piwku.
Po drugie antresola: klimatyczna i
wypełniona poduchami oraz niskimi stoliczkami, skutecznie izolowała od dźwięków
muzyki klubowej dobiegającej z dolnej sali. Główna sala przypomina trochę
klubokawaiarnie i jest urządzona w modnym minimalistyczno- modernistycznym
stylu.
Po trzecie barman: mega miły. Przyznał, że
mają awarię ekspresu
i że kawa nie koniecznie będzie tak rewelacyjna jakby
chciał. Moja przyjaciółka nie miała jednak żadnych zastrzeżeń do smaku napoju.
Po czwarte herbata: wyśmienita gruszkowa,
podawana w pięknych czajniczkach i czarkach. Czajniczki dobrze wyprofilowane,
nie rozlewają zawartości i mają uchwyt, który nie parzy w ręce.
Po piąte cena: teraz uwaga… 10 zł za kawę
i mega dużą herbatę. Być może to za sprawą awarii ekspresu miałyśmy promocyjną
cenę, ale nie ważne.
Podsumowując, przez lata miałam pod nosem
naprawdę świetną knajpę. Mam nadzieję, że te pięć powodów przekonało Was do
odwiedzenia Betel Cafe Pub.
Ogólna ocena 7/10.
i że kawa nie koniecznie będzie tak rewelacyjna jakby chciał. Moja przyjaciółka nie miała jednak żadnych zastrzeżeń do smaku napoju.
Komentarze
Prześlij komentarz