Śniadanie w Krakowie: STESKAL
Muszę przyznać, że przeżyłam szok, gdy pierwszy raz
zobaczyłam piekarnie- cukiernie Steskal w Krakowie. Firma pochodzi z moich
rodzinnych stron i byłam zaskoczona, że tak się rozrosła.
Uwielbiam ich wypieki, kojarzą mi się ze smakiem rodzinnego
domu, szczególnie serowo-cynamonowe słodkie pączuszki.
A ogromne sycące kanapki z sosami przypominają czasy liceum, kiedy jadałam je na okrągło.
A ogromne sycące kanapki z sosami przypominają czasy liceum, kiedy jadałam je na okrągło.
Na moje krakowskie śniadanie od Steskala wybrałam kopertę
z ciasta francuskiego z czekoladą. Ciasto było chrupiące i trochę bardziej suche niż francuskie z innych piekarni, ale sądzę, że właśnie temu zawdzięcza swoją niezwykłą kruchość. Steskal nie żałuje nadzienia do swoich kopert. Czekolady było dużo, miała półpłynną konsystencję i smakowała wybornie. Słodko- gorzki smak, którego nie można zakwalifikować ani do mlecznej czekolady ani do deserowej, której nie lubię. Żeby to zrozumieć trzeba to po prostu spróbować wyrobów z czekoladą od Steskala, a zapłacimy za nie tyko parę złotych.
z ciasta francuskiego z czekoladą. Ciasto było chrupiące i trochę bardziej suche niż francuskie z innych piekarni, ale sądzę, że właśnie temu zawdzięcza swoją niezwykłą kruchość. Steskal nie żałuje nadzienia do swoich kopert. Czekolady było dużo, miała półpłynną konsystencję i smakowała wybornie. Słodko- gorzki smak, którego nie można zakwalifikować ani do mlecznej czekolady ani do deserowej, której nie lubię. Żeby to zrozumieć trzeba to po prostu spróbować wyrobów z czekoladą od Steskala, a zapłacimy za nie tyko parę złotych.
W cukierni, do której zawitałam było miejsce do siedzenia,
ale jak to często bywa w takich miejscach postawione tyko żeby nazywało się, że
jest. To zwykły sklepik, do którego klienci ciągle wchodzą i wychodzą, więc
siedzenie pośród takiego ruchu nie jest przyjemne. Dlatego kupione u bardzo
miłej pani pyszności zabrałam ze sobą do domu.
Podsumowując, z całą pewnością mogę Wam polecić wypieki od
Steskala. Idealne na każda okazję, zawsze będą zachwycały smakiem.
Ogólna ocena: 9/10.
A Wy macie jakieś smaki dzieciństwa lub młodości?
Nie jadłam w tym miejscu, za to coś mi się wydaje, że ich wyroby/produkty miałam okazję spróbować właśnie w Krakowie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
u mnie w szkolnym sklepiku pamiętam mega dobre drożdżówki z twarogiem, którego było tak dużo, że aż się uginały. no i grzybienie ze słodkim serkiem. W technikum zaś pani sklepikowa robiła bółki z szynką, serem zółtym, ogórkiem konserwowym i majonezem. trzeba bylo szybko kupować, bo tu działała zasada kto pierwszy ten ma bółkę.
OdpowiedzUsuńsmaki dzieciństwa są różne i zdecydowanie jest ich wiele więcej. te jednak są takie szkolne. ;)
MIeszkam aktualnie w HOlandii i tutaj nie ma takich małych piekarni. Wszystko to masowe produkcje. A szkoda w sumie. ;x brakuje mi tego.
Oj mam wiele smaków z młodości!:) Niektóre odkrywam na nowo:) Np. pyszne omlety, które smażył mi dziadek:)
OdpowiedzUsuń