TIVOLI
Powrót do krakowskich restauracji i
zaczynamy od Tivoli.
Uwielbiam włoską kuchnie. Tivoli była
pierwszą krakowską restauracją, do której poszłam, gdy jeszcze tu nie
mieszkałam. Mam do niej sentyment.
Od mojej pierwszej wizyty tam trochę się
zmieniło. Po pierwsze wystrój się poprawił. Jest przytulnie i elegancko. No i
genialne rozwiązanie problemu szpecącego grzejnika na ścianie.
Po drugie obsługa. Kelnerka wydaje się
mało profesjonalna i nie ma pracowniczego uniformu, co tylko dopełnia tego
wrażenia. Ale jest względnie miła.
Jedzenie się nie zmieniło. Zawsze dobre,
niedrogie i małe... Pizzą
z Tivoli dwie osoby się nie najedzą, a dla jednej jest za duża. Ostatnio zamówiłam makaron penne z tuńczykiem. Ogólnie dobry, ale jadałam lepsze. Porcja mała a sos za wodnisty.
z Tivoli dwie osoby się nie najedzą, a dla jednej jest za duża. Ostatnio zamówiłam makaron penne z tuńczykiem. Ogólnie dobry, ale jadałam lepsze. Porcja mała a sos za wodnisty.
Podsumowując: Tivoli to bardzo dobre
miejsce na randkę z kolacją
i deserem. Lub dla osób, które mało jedzą.
i deserem. Lub dla osób, które mało jedzą.
Ogólna ocena: 6/10 Odjęłam za sos do
penne, małe porcje i mało profesjonalną obsługę, ale i tak mi się podoba :)
Komentarze
Prześlij komentarz