Podróż życia- Tajlandia- ekstremalne atrakcje Chiang Mai
Po zwiedzaniu świątyń w Bangkoku i Chiang Mai przyszedł czas na ekstremalne atrakcje.
Po śniadanku i pogawędce przyszedł czas na spływ. Oczywiście z przewodnikiem, który mówił nam, kiedy mamy machać wiosłami, kiedy się odpychać, a kiedy schować się w pontonie. Może same wodospady i kamienie, z których spadaliśmy, nie były zbyt wysokie, ale widoki dżungli dookoła były niesamowite. Mijaliśmy nawet słonie z ich opiekunami! Spływ jest całkowicie bezpieczny. Mamy przewodnika, pianki, kaski i kapoki. Cały czas jesteśmy pod okiem ekipy ratunkowej z apteczką jadącej brzegiem rzeki. Po ratingu odwieziono nas do naszego apartamentu. To był mój drugi rafting (na pierwszym byłam w Bośni i Hercegowinie) polecam tę atrakcję. Absolutnie nie trzeba umieć pływać, mieć w tym doświadcza ani być sprawnym fizycznie.Kolejnym ekstremalnym przeżyciem była wspinaczka na biały wodospad. Czemu biały i czemu wspinaczka? Skały są pokryte białym nalotem, który umożliwia chodzenie po powierzchni kamieni i w miarę bezproblemowe wejście na górę wodospadu.
Obok jest też święte źródełko wody, która spływa po wodospadzie.Pod wejście do wodospadu dostaliśmy się skuterami. To też było ekstremalne przeżycie. Tajski ruch drogowy to ławica rybek. Przepisy rączej nie istnieją. Ludzie jeżdżą rozwalającymi się skuterami po 3-4 osoby na raz. Wszyscy trąbią, wykonując jakikolwiek manewr. Kosmos. Ale przeżyliśmy. Widać, że miejscowi uważają na białych kierowców, traktują ich z ogromną taryfą ulgową i ogólnie Tajowie tutaj również są dla siebie mega uprzejmi.
Podczas wypożyczania skutera zostawiliśmy swoje dane i depozyt pieniężny. Pamiętajcie, aby nigdy w takich przypadkach nie zostawiać paszportu. Nasza wypożyczalnia była bardzo rzetelna. Dodatkowo była to najdłużej otwarta wypożyczalnia w Chiang Mai.
Powiem Wam, że Chiang Mai ma do zaoferowania bardzo wiele i było miejscem, które podobało mi się najbardziej w całej Tajlandii.
Komentarze
Prześlij komentarz