Szkoła dla elity

Macie tak czasem, że szukacie mało porywającej produkcji, która nudzi Was przez pierwsze kilka odcinków, a potem nie możecie się oderwać? Ja właśnie takie doświadczenia mam ze Szkołą dla elity. 


Szkoła dla elity


Chciałam serialu teen dramy do malowania paznokci. Kiedy zobaczyłam, że to kryminalna teen drama byłam niezadowolona, ale postanowiłam dać produkcji szansę. Pierwsze kilka odcinków mnie nudziło, a potem... połknęłam wszystkie trzy sezony, nawet nie wiem kiedy. 
Serial jest obłędnie wciągający, a zdecydowanie jego najmocniejszą stroną są postaci. Wszyscy bohaterowie są doskonale napisani. Przy czym żadnego nie byłam w stanie ani polubić, ani znienawidzić do końca. Gdy zaczynałam pałać sympatią do kogoś, ta osoba robiła rzeczy, za które zaczynałam ją gardzić (na przykład donos na policję na matkę swojej dziewczyny). Gdy postać budziła moje negatywne uczucia, pojawiał się wątek cofający moją antypatię. 
Ostatni odcinek powala na kolana i jest fenomenalnym opisem solidarności grupy społecznej, w której pomimo niesnasek ludzie potrafią się wspierać 
Podoba mi się ogromne zróżnicowanie w serialu. Mamy osoby o różnych kolorach skóry, orientacjach seksualnych i wyznaniach i to nie tylko wśród uczniów, ale również ich rodziców (jeden z bohaterów ma dwie matki). 
Kryminalny wątek serialu nie jest przesadzony. To nie tak, że wszystkie nieszczęścia tego świata spadają na  jedną szkołę w tym jednym miasteczku. Sprawa morderstwa z pierwszego sezonu jest poniekąd rozwijana w dwóch pozostałych. 
Na uwagę zasługują też kostiumy i wnętrza- obłęd i ekstaza. 
Serial ma dość otwarte zakończenie i liczę na kolejny sezon. 
Ogólna ocena: 10/10.

Komentarze

Popularne posty