Joker

Czemu najsłynniejszy antagonista w historii pop kultury jest taki, a nie inny?




Na Jokera bardzo chciałam iść, nie dlatego, że jestem fanką Uniwersum lub komiksów. Lubię Batmana, ale głównie dlatego, że kręcił go między innymi Tim Burton. Chciałam iść, ponieważ lubię historię jednostek, zwłaszcza jednostek nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie.

Joker. Książkowy socjopata. Czy jego los musiał się tak potoczyć? Film pokazuje, że nie. Dla mnie to przykład tego, co może stać się z jednostką, gdy szeroko rozumiane otoczenie się od niej odwróci. Od Artura odcinają się praktycznie wszyscy, u których szuka pomocy łącznie z instytucją zapewniającą mu terapie i leki, bez których przecież osoba chora psychicznie nie może funkcjonować. Bo Artur niewątpliwe jest chory, ale to nie oznacza, że jest złym człowiekiem.

Nasz bohater, zanim staje się Jokerem, traci pracę, dowiaduje się smutnej prawdy o swoim dzieciństwie i matce, uświadamia sobie, że tak samo, jak matka ma urojenia i że popełniane przez niego morderstwa nie ruszają go. Stacza się coraz bardziej i coraz bardziej odrywa od rzeczywistości. Jest samotny i wzbudza raczej nasze współczucie niż lęk.

No właśnie lęk. Filpokazuje jak otoczenie nie jest w stanie zrozumieć ani zaakceptować człowieka chorego psychicznie. Jest dla nich inny, dziwny, ześwirowany. Właściwie mam dwa zarzuty wobec produkcji. Po pierwsze powiela krzywdzący stereotyp, że chora psychicznie matka, nawet jeśli bierze leki, nie może wychować zdrowego dziecka. Bzdura. Po drugie wepchnięcie w scenariusz sceny z morderstwem Wayne'ów było zbędne.

Podoba mi się bohater zbiorowy, jakim są obywatele Gotham. Żyjący w zaśmieconym, skorumpowanym mieście rządzonym przez ludzi, którzy mają ich potrzeby totalnie gdzieś, bo jak można odebrać dotacje na terapię.

Ludzie w kryzysie zwracają się w stronę niebezpiecznych opcji, dlatego morderca Joker staje się ich idolem.

Produkcja zachwyca montażem i pięknymi, mrocznymi zdjęciami oddającymi nastrój rozkładającego się Gotham. Jednak największe peany należą się Joaquin'owi Phoenix'owi. On tworzy Jokera na nowo. Phoenix gra osobę na pograniczu nieszczęśliwego Artura i psychopatycznego Jokera. To będzie w pełni zasłużona nominacja do Oscara.

Koker nie jest filmem, z którego wyjdziemy uśmiechnięci. Nie jest też produkcją, na której powinni rozdawać żyletki. Jest dobrym filmem o rozkładzie. Rozkładzie, jednostki, społeczeństwa i władzy.
Polecam!


Komentarze

Popularne posty