Chipsy King, czyli frytki prawie belgijskie


Ponoć “prawie robi wielką różnicę”. Czy w tym przypadku też?



Ostatnio w modzie są frytki belgijskie i lokale z nimi otwierają się niemal masowo.
Na czym polega magia tych frytek? Są ręcznie ciachane, przez co mają nieregularne i niepowtarzalne kształty, są grube i miękkie oraz świeże, co oznacza, że jeśli chcemy podawać frytki belgijskie nie możemy zamrozić wcześniej przygotowanych ziemniaczków.



Czy Chipsy King to frytki belgijskie. Nie. To są frytki amerykańskie. Owszem miękkie i grube,  ale cięte mechanicznie i mrożone. Czy umniejsza to ich walorom smakowym. Absolutnie nie! Fryty są pyszne i odpowiednio smażone. Mała porcja kosztuje jedyne 7 zł, a duża 9 zł i można się nią najeść do syta. Oprócz tego w Chipsy King mają bardzo duży wybór sosów. Ja polecam andaluzyjski zrobiony z papryki, sosu pomidorowego, majonezu i przypraw.
Obsługa frytkarni jest miła i wykazuje się ogromną cierpliwością, bo w lokalu panuje ciągły ruch.
Wystrój jednoznacznie nawiązuje do Ameryki. Komiksowe postacie kojarzą się właśnie z USA. Swoją drogą grafiki są bardzo dobrze zrobione, a gdyby nie dzikie tłumy to z chęcią przysiadłabym na jednym z kolorowych krzesełek. Frytkarnia wpisuje się w obowiązujące trendy również drewnianymi stołami przy ścianie i ceglanymi motywami.



Podsumowując dobre te frytki amerykańskie. Warto wybrać się na Chipsy King na przekąskę i warto zmienić nazwę z lokalu.
Ogólna ocena: 7/10.



Komentarze

Popularne posty