Szlak na Szrenicę w Karkonoszach, mój pierwszy nocleg w schronisku i czeska kuchnia
To była moja pierwsza górska przygoda z noclegiem. Dwa dni w Karkonoszach: śniadanie w Jeleniej Górze, całodniowy trekking na Szrenicę, noc w schronisku, a następnego dnia zejście po czeskiej stronie i zasłużony obiad.
Idealny początek w Cukru. Cafe
Górskie wyzwanie zaczęło się od pysznej jajecznicy i aromatycznej kawy w "Cukru. Cafe" w Jeleniej Górze. Przytulne wnętrze, miła obsługa i przystępne ceny sprawiły, że był to idealny start przed długą wędrówką.
Szlak na Szrenicę – piękno natury i rozczarowanie schroniskiem
Szliśmy zielonym szlakiem z okolic Wodospadu Kamieńczyka. Po drodze minęliśmy Schronisko pod Łabskim Szczytem i podziwialiśmy niezwykłe formacje skalne. Mimo że trekking był naprawdę męczący, widoki po drodze rekompensowały każdy krok. Niestety, cel naszej podróży – schronisko na Szrenicy – okazało się sporym rozczarowaniem. Ceny jak z kosmosu, a wnętrza w prlowskim stylu sprawiły, że trudno było w pełni cieszyć się pobytem. Jedzenie również było co najwyżej przeciętne, co jeszcze bardziej podkreślało dysonans między urokiem szlaku a standardem obiektu.
Smaczne zakończenie w Czechach
Następnego dnia ruszyliśmy w dół po czeskiej stronie, która jak się okazało, była jeszcze bardziej malownicza. Po zejściu z gór dotarliśmy do czeskiej knajpki „Jilemnicka Bouda”. Ku mojemu zaskoczeniu, mimo że zwykle nie przepadam za czeską kuchnią, tamtejsze jedzenie bardzo mi smakowało – zwłaszcza panierowane serki camembert.
Ta wyprawa to był mój pierwszy nocleg w schronisku. Muszę przyznać, że po wizycie na Szrenicy mam mieszane uczucia i trudno mi zrozumieć, dlaczego ludzie tak chwalą sobie tę formę noclegów. Mam nadzieję, że inne schroniska oferują znacznie lepszy standard, bo na razie nie jestem przekonana do tego typu turystyki.




















Komentarze
Prześlij komentarz