Eger i Dolina Pięknej Pani
Postanowiliśmy powtórzyć nasz zeszłoroczny wyjazd i wybrać się nad jezioro Liptovskie na Słowację oraz na Węgry do Siofoku nad Balaton. W ramach odwiedzania nowych miejsc jadąc ze Słowacji, spędziliśmy 2 dni w Egerze- cudownej krainie winem płynącej.
Ulokowaliśmy się na Cempingu Tulipan, który ma miłą obsługę (pan mówił trochę po polsku), dobrą infrastrukturę oraz niskie ceny, ale największą jego zaletą jest to, że znajduje się zaraz obok Doliny Pięknej Pani, czyli raju na ziemi. Dlaczego raju? Cała dolina jest usiana winniczkami, w których kupimy bajecznie tanie i przepyszne wino. Możemy je wypić na miejscu w lokalu lub w parku pośrodku doliny. Winniczki są otwarte od rana do późnej nocy, a pakując się, warto zostawić sporo miejsca w bagażu na mnóstwo wina.
Eger oprócz napojenia nas pysznym trunkiem nakarmił nas najpyszniejszą na świecie grzybową, ogromnymi panierowanymi pieczarkami, które smakowały wyśmienicie oraz moim ulubionym węgierskim naleśnikiem z mięsem i sosem paprykowym.
Tak po wypiciu morza wina, zjedzeniu przepysznych potraw i zakupieniu ogromnej ilości butelek "na później" ruszyliśmy zwiedzać Twierdzę w centrum miasta.
Rozpościera się z niej przepiękny widok na Eger, a we wnętrzach możemy podziwiać wystawy broni białej i palnej.
Twierdzę próbowali zdobyć Turcy, lecz dzięki pomysłowości jednego z dowódców nie udało się im. Stworzył on "maszynę bojową" z podpalonego koła młyńskiego, które zostało zrzucone na oblegających mury egerskiej twierdzy najeźdźców. W sianiu postrachu wśród Turków pomogła też plotka jakoby Węgrzy pili byczą krew dzięki, której mieli się stać nieludzko silni. Obrońcy Egeru owszem pili wino o nazwie bikaver, co w tłumaczeniu na węgierski oznacza "bycza krew".
Muszę przyznać, że Eger jest miejscem wartym odwiedzenia. Mam tu na myśli zwłaszcza winnice w Dolinie Pięknej Pani. Do pełni szczęścia brakowało mi tam tylko jeziora o ciepłej wodzie. Wtedy uznałabym to miejsce za idealne: woda, słońce, wino, jedzenie, taniec i śpiew.
Komentarze
Prześlij komentarz