Nocleg w eleganckim domku Dorothy- Siofok, Węgry
W zeszłym roku nocowaliśmy na campingu, ale nie był to najlepszy wybór, o czym pisałam tutaj. W tym roku postawiliśmy na elegancki domek blisko plaży.
Domek Dorothy to był strzał w dziesiątkę! Kilka minut piechotą od miejskiej plaży oraz promenady. Pomimo bliskości najbardziej turystycznej ulicy okolica była bardzo cicha, co miało swoje dobre... i złe strony. Jakie? Gospodyni miała absolutnego pierdolca na punkcie utrzymania ciszy, dlatego korzystanie z basenu było możliwe tylko od 9:00 do 20:00. Ogólnie gospodyni była największym minusem domku. Dosyć roszczeniowa: oczekiwała przedpłaty, płatności gotówką (ewentualnie przelewem) oraz kaucji zwrotnej na wypadek zniszczeń. Wymeldowanie było zdecydowanie za wcześnie, bo już o 10:00. Nie dość, że pojawiła się punk 10, to jeszcze robiła inspekcje domku.
Gdyby nie nieprzyjemna gospodyni Dorothy byłoby idealne. Gustownie urządzone z dużym salonem i kuchnią. Mieliśmy trzy sypialnie dwie łazienki i garderobę. W jednym z pokoi sypialnych znajdowały się 2 oddzielne łóżka, co było dla naszej szóstki idealnym rozwiązaniem.
Do naszej dyspozycji był również grill, meble w ogrodzie i oczywiście basen. Rozpoczęcie tygodnia od pływania w basenie, popijania wina i zajadania czekolady to najlepszy start ever.
Natomiast za jacuzzi trzeba było już dopłacić: 35 euro za dzień korzystania. Cóż, kolejny rok z rzędu przekonaliśmy się, że Węgrzy są pazerni.
Czy poleciłabym domki Dorothy w Siófoku. W gruncie rzeczy tak, tylko radzę uzbroić się w cierpliwość i stalowe nerwy, jeśli chodzi o właścicielkę. Za pobyt od niedzieli po południu do wtorku rano zapłaciliśmy 2632 zł, co wydaje mi się rozsądną ceną.
Komentarze
Prześlij komentarz