Trzy fajne seriale, które ostatnio widziałam
Ostatnio znalazłam trzy perełki na Netflixie.
1. Avatar. Ostatni władca wiatru- animacja (nie mylić z filmem aktorskim pod tym samym tytułem, który jest jednym z najgorszych filmów, jakie kiedykolwiek powstały).
Na początku nie byłam przekonana do tej produkcji, bo traktowałam ją jako bajkę dla dzieci. Tymczasem jako doskonale się bawiłam, oglądając Avatara. Postaci są zróżnicowane pod względem charakterologicznym i potrafią zainteresować swoimi historiami. Zwłaszcza Aluza to piękny przykład psychopatki. Scenariusz jest bardzo zgrabnie napisany i znajdziemy w nim mnóstwo kreatywnych rozwiązań. Byłam zachwycona dziwnymi, hybrydowymi zwierzętami żyjącymi w świecie Avatara. Absolutnie zakochałam się w Appie- latającym bizonie. Teraz mam już swojego ;)
Animacja ma też ogromną wartość edukacyjną. Młodsi widzowie dowiedzą się, że 12-letni chłopiec również może być mnichem, ale zupełnie innym niż ci, których mogą spotkać w Polsce i że nie jedzenie mięsa jest dobre.
Polecam Avatara zarówno tym dużym i małym fanom seriali.
2. Dynastia
Tak, to sequel tego popularnego serialu o obłędnie bogatej rodzinie. Ich biznesy, intrygi, zmiany w sympatiach i antypatiach są niezwykle ciekawe i mega wciągające. Myślałam, że będzie to mało zajmujący serial, a trafiłam na produkcje, od której nie mogę się oderwać. Tym bardziej że kostiumy i wnętrza są przepiękne.
3. High Score
Serial dokumentalny o historii gier komputerowych. Wieje nudą? Nic podobnego, zwłaszcza jeśli nie się pojęcia o grach i jest się totalnym laikiem jak ja. Oprócz histrorii różnego typu gier serial opisuje różnego typu prawne rozgrywki, jakie miały miejsce między potentatami tego biznesu lata temu. Dostaniemy też sporą dawkę dramatów ludzkich, również związanych z problemem społeczności LGBT+, co zawsze dla mnie jest dużym atutem każdej produkcji. Wydaje mi się jednak, że osoby obeznane ze światem gier mogliby się nieco nudzić, oglądając High Score. Być może nie usłyszą w serialu nic nowego.
Komentarze
Prześlij komentarz