Czy warto iść (na) "Na noże"?
Znana z powieści Agathy Christie konwencja: rodzina w wielkim domu i morderstwo. Sprawca jest wśród nich. Czy udało się ten znany schemat odkryć na nowo?
Tak! I to zaskakujące jak wielką nowością jest " Na noże" dla widza, którego wydawać by się mogło, już nic nie zaskoczy, a już na pewno nie tak popularny schemat kryminału.
Na filmie bawimy się doskonale głównie za sprawą doskonale napisanych postaci i intrygi, którą możemy sami próbować rozwiązać oraz plot twistów.
Każdy z bohaterów ma tu coś do powiedzenia, ma swoją rolę, jest charakterystyczny, ale nie przesadzony. Oczywiście na prowadzenie wybija się Detektyw grany przez Daniela Craiga, czyli Bonda, którego nie lubię. Tym razem Craig nie jest Bondem, lecz tworzy swoją postać w zupełnie inny, zabawny i oryginalny sposób (kto wie, z jakim akcentem on mówi?!). Takiego Craiga jeszcze nie widziałam.
Trzeba doskonałego reżysera, aby nie zaprzepaścić potencjału leżącego w takich wyrazistych postaciach i aby dać widzowi poczucie równowagi między nimi- tu to wszystko mamy.
Jakby mało było zachwytów to posiadłość, w której rozgrywa się akcja, jest przepiękna, pełna tajemniczych, intrygujących, lekko creepy przedmiotów i wygląda jak żywcem wyjęta z kryminału Christie.
Czy warto iść na "Na noże". Zdecydowanie tak. Nominacja do Oscara za scenariusz jest w pełni zasłużona i będę trzymać kciuki za ten film.
Komentarze
Prześlij komentarz