#siedznadupie
W momencie publikacji tego wpisu miałam być na Cyprze, ale koronawirus miał inne plany.
Tak, jestem zła (a nawet nieziemsko wkurwiona i rozgoryczona), że cholerna zaraza się pojawiła i zawładnęła naszym życiem. Musiałam zrezygnować z wycieczki, a dalsze plany wyjazdowe stoją pod znakiem zapytania, a momentami udziela mi się ogólna panika. Bojąc się, że "dla mnie zabraknie" sama poczyniłam zapasy żywnościowe (mam tylko nadzieje, że te hordy ludzi nie zmarnują tego jedzenia).
Pomimo niezadowolenia całym sercem jestem za akcją #siedznadupie.
Ograniczyłam wychodzenie z domu do minimum, nie odwiedzam mojej rodziny, bo to oni ze względu na wiek są w grupie podwyższonego ryzyka, a ja mogę być nosicielem wirusa i nawet o tym nie wiedzieć. Zazwyczaj często myłam ręce, ale teraz robię to niemal co chwilę oraz dezynfekuje klamki i podeszwy butów, w których wychodziłam na zewnątrz. Dogadałam się w pracy, że w biurze mogę się pojawić jedynie 2 dni w tygodniu, w pozostałe pracuję zdalnie. Zrobiłam co w mojej mocy, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby, aby chronić siebie i bliskich.
Ponadto uważam, że w domu też może być fajnie. Czas samo narzuconej kwarantanny spędzam kreatywnie z osobą mi bliską. Mam teraz możliwość, aby oglądać więcej filmów i seriali, czytać książki, robić generalne porządki, ćwiczyć w domu, uczyć się gry na ukulele i ogarnąć mnóstwo projektów, które wcześniej przekładałam na bliżej nieokreślone "potem".
Zróbcie coś dla innych i zostańcie w domu, gdzie możecie zrobić coś fajnego dla siebie.
Komentarze
Prześlij komentarz