Jeśli jeść to tylko we Lwowie- część 2
Jak już wspomniałam, nasza zeszłoroczna lwowska majówka okazała się deszczowa, więc naszą trasę zwiedzania przenieśliśmy do różnego rodzaju knajp. W pierwszej części opisałam dość oczywiste, popularne i sprawdzone wybory. Teraz przyszła pora na nowości.
Absolutnym hitem okazała się sieciówka Cukor z sympatycznym pingwinkiem w logo. To idealne miejsce na śniadanie. Wszystko, co tam jedliśmy, było wyborne i wyglądało niesamowicie fotogenicznie.
Ciekawą propozycją była też knajpa U Kata, której głównym elementami wystroju są narzędzia tortur, a specjalizuje się oczywiście w mięsie, aczkolwiek "stek" z kapusty też dał radę.
Widzicie tę klatkę? Jeśli dacie w łapę kelnerowi i wskażecie osobę, to kat z siekierą porwie tę osobę, wsadzi do klatki, a później spuści całość do dołu poniżej i będzie się darł, pytając, czy kupujesz bilety na autobus miejski. Cała męka może trwać z jakieś 15 minut. Bezcenne!
Polecam również różnokolorowe burgery w Meat & Grill. Są świetne!
Zawiedliśmy się natomiast na bardzo przeciętnym deserze i kiepskiej obsłudze w Kufrze.
Nie samym jedzeniem człowiek żyje. Wreszcie odkryłam magię rewelacyjnej Pijanej Wiśni oraz cudowny sklep z nalewkami, gdzie zakochałam się w gruszkówce.
Myślę, że Lwów jest jednym z najpyszniejszych miast w jakich byłam. I wszystko tam jest bajecznie tanie!
Absolutnym hitem okazała się sieciówka Cukor z sympatycznym pingwinkiem w logo. To idealne miejsce na śniadanie. Wszystko, co tam jedliśmy, było wyborne i wyglądało niesamowicie fotogenicznie.
Ciekawą propozycją była też knajpa U Kata, której głównym elementami wystroju są narzędzia tortur, a specjalizuje się oczywiście w mięsie, aczkolwiek "stek" z kapusty też dał radę.
Widzicie tę klatkę? Jeśli dacie w łapę kelnerowi i wskażecie osobę, to kat z siekierą porwie tę osobę, wsadzi do klatki, a później spuści całość do dołu poniżej i będzie się darł, pytając, czy kupujesz bilety na autobus miejski. Cała męka może trwać z jakieś 15 minut. Bezcenne!
Polecam również różnokolorowe burgery w Meat & Grill. Są świetne!
Zawiedliśmy się natomiast na bardzo przeciętnym deserze i kiepskiej obsłudze w Kufrze.
Nie samym jedzeniem człowiek żyje. Wreszcie odkryłam magię rewelacyjnej Pijanej Wiśni oraz cudowny sklep z nalewkami, gdzie zakochałam się w gruszkówce.
Myślę, że Lwów jest jednym z najpyszniejszych miast w jakich byłam. I wszystko tam jest bajecznie tanie!
Komentarze
Prześlij komentarz