Filmy, o których nie wiem co mysleć

Też tak czasem macie, że po obejrzeniu nie wiecie, czy film Wam się podobał, czy nie? Ja tak mam dość często.



1. Suburbicon


Niby świetny pomysł fabularny: małe z pozoru spokojne miasteczko, którego "idylle" zakłóca włamanie do domu jednego z mieszkańców i... wprowadzenie się czarnoskórej rodziny. Dwie osie filmu: jedna kręci się wokół bohaterów, którzy doświadczyli włamania, a druga wokół stygmatyzacji i prześladowania czarnoskórych osób przez społeczność, w której przyszło im zamieszkać. Obie historie się przecinają i uzupełniają oraz stanową dla siebie komentarz. Brzmi jak dobre, ambitne kino społeczne. I byłoby taki, gdyby nie za duża ilość krwi...

2. Scoop- Gorący temat


Mój mistrz Woody Allen niestety tym razem się nie popisał. Film nie potrafił mnie zainteresować. Jest zawieszony między tym, co Allen potrafi najlepiej, czyli miedzy nieco absurdalną komedią z miłosnym wątkiem, a thrillerem. Nie mogę całkowicie zhejtować produkcji, bo to w końcu Woody, ale nie powiem, że ją lubię.

3. Kate i Leopold


Chyba jestem już za stara na komedie romantyczne. No, chyba że gra w nich niezastąpiona weteranka gatunku Meg Ryan i przystojny Hugh Jackman i pojawiają się stroje z epoki. Film jest mało ambitnym romkomem, który mogę obejrzeć, gdy już szare komórki umierają mi od ciężkiego psychologicznego kina.

Komentarze

Popularne posty