Podróż życia- Kambodża Phnom Penh
Phnom Penh, czyli stolica Kambodży jest... brzydkie?
Serio to było najbrzydsze i najbrudniejsze miejsce, jakie odwiedziliśmy. Miasto wydaje się nieprzyjazne przez totalny brak chodników i wielkie molochy otaczające ulice.Nieciekawe wrażenie potęgowało też "muzeum", na którego zwiedzanie się zdecydowaliśmy. Była to dawna szkoła przerobiona na więzienie dla ofiar komunistycznego reżimu Czerwonych Khmerów, którzy niemal doprowadzili do ruiny Kambodżę, gdy siłą przejęli panowanie. Całe Phnom Penh zostało wysiedlone do przymusowych obozów pracy, a wrogowie komunistycznej partii zamknięci we wspomnianym więzieniu i bestialsko torturowani. Muzeum jest niezwykle smutnym i przygnębiającym obiektem i nigdy więcej nie chciałabym zwiedzać takiego miejsca, ale uważam, że wycieczka po nim powinna być przymusowa dla każdego, kto myśli, że komunizm jest dobry. Kambodża do tej pory nie może się pozbierać po rządach Czerwonych Khmerów, którzy zostali zbrojnie obaleni przez Króla przy wsparciu Wietnamu. To właśnie w wyniku ówczesnych działań Kambodża do dziś jest najbardziej zaminowanym krajem świata, a na natknięcie się na minę narażona jest wiejska ludność cywilna.
W Phnom Penh zwiedziliśmy też ogromny teren Królewskiego Pałacu z przepięknymi ogrodami, robiącymi imponujące wrażenie stupami oraz mnóstwem świątyń i malowideł przedstawiających mityczne sceny.
Na koniec dodam, że z Siem Reap do Phnom Penh jechaliśmy autobusem, co jest tanią i pewną opcją, ale trwa cały dzień. Bilety można kupić w każdym biurze podróży w Siem Reap.
Czy polecam wizytę w Phnom Penh? Raczej nie dłużej niż na jeden dzień. I omijajcie szerokim łukiem to makabryczne muzeum. Ja do stolicy Kambodży raczej nie wrócę.
Komentarze
Prześlij komentarz