GTW w podróży: Lwów- moje wrażenia oraz pamiątki

“Gdybym się kiedyś urodzić miała znów to…” na pewno nie we Lwowie. Nie zmienia to faktu, że wrócić tam kiedyś mogę.




Dlaczego nie zgadzam się z słowami popularnej piosenki? Lwów w prawdzie piękny ma też swoje mroczne strony. Dlaczego nie chciałabym urodzić się we Lwowie:

  1. Chodniki. Narzekałam na krakowskie chodniki, ale już tego nie robię. Te lwowskie są o tysiąc razy gorsze. Dziura na dziurze i dziurą pogania. To jest niebezpieczne i stwarza zagrożenie dla pieszych- boleśnie się o tym przekonałam, a moje rozbite kolana jeszcze się nie zagoiły. Walizka na kółkach też nie wyszła z tego wyjazdu bez szwanku.
  2. Zasady ruchu drogowego, a właściwie ich brak. Miejscowi jeżdżą zdecydowanie za szybko i nigdy nie widziałam czy będą łaskawi wyhamować, gdy akurat przechodziłam po czymś, co jest niby pasami, ale tego też nie była pewna. Nawet znaków drogowych jest w tym mieście niewiele.
  3. Lwów jest jak dr Jekyll mr Hyde. Z jednej strony piękne uliczki, kościoły, cerkwie, zapierająca dech opera, a z drugiej odrapane kamienice, zaniedbane podwórka. Mam wrażenie, że  jeśli coś nie jest wielkim zabytkiem tylko jedną z wielu kamienic w centrum miasta to nie warto inwestować w renowację tego budynku. Niestety to podejście wynika zapewne z braku funduszy. Mój Luby stwierdził, że Lwów to taki Kraków 30 lat temu, gdy nikt nie wydawał pieniędzy na restaurację pomniejszych zabytków. To bardzo trafne podsumowanie, jednocześnie daje nadzieję na przyszłość.

Powody, dla których chciałabym wrócić do Lwowa:

  1. Ceny. Nigdy, żaden wyjazd nie był tak tani. Ceny we Lwowie są bajecznie niskie. Wszystko kosztuje przyjemnie mało. Nic tylko zwiedzać, jeść, pić i kupować pamiątki.
  2. Zabytki. Oczywiście nie zwiedziliśmy wszystkiego, a więc jest powód do powtórki wycieczki.
  3. Gastroturystyka. Moja ulubiona forma zwiedzania. Lwów obfituje w piękne lokale utrzymane w stylistyce 20-lecia międzywojennego. Najlepszy plan na zwiedzanie to: zabytek, knajpa, zabytek, knajpa itd. :)



Skoro już wyżej o pamiątkach była mowa to pokażę, co kupiłam dla siebie oraz dla znajomych.
Oprócz standardowych rzeczy typu magnes na lodówkę i brelok z lwem (jest w herbie Lwowa) kupiłam również naszyjnik z koralików, który pierwszy raz zobaczyłam na Ukrainie. Bardzo lubię przywozić biżuterią charakterystyczną dla kraju, który odwiedzam. Niestety nie znalazłam rozkładanej książeczki z widokami, dlatego postawiłam na zestaw pocztówek.



Oczywiście jednym z najlepszych prezentów z Lwowa jest wódka. Polecam, bo smakuje naprawdę dobrze. Nam przypadło do gustu również lwowskie piwo 1715. Przywiozłam też dwa wina, ale nie spodziewam się po nich cudów.
To, co tygryski lubią najbardziej, czyli słodycze. Zdecydowanie najwięcej przywieźliśmy czekolady Roshen wyprodukowanej przez koncern, którego założycielem prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, zwany “czekoladowym królem”. Wyroby Roshen są przepyszne!
Zaskoczyły nas chipsy o smaku owoców morza, kupiliśmy krabowe i homarowe. Również polecam.



Kupując pamiątki na Ukrainie należy pamiętać, że niestety do Polski nie możemy wwieźć takich rzeczy jak kawior czy suszone owoce morza. Trzeba również zwracać uwagę na limity towarów, które można przywieźć:
  • 16 litrów piwa
  • 4 litry wina niemusującego
  • 1 litr alkoholu wysokoprocentowego (powyżej 22%) lub 2 litry alkoholu do 22% (np. wina wzmacniane lub wina musujące)
  • 40 sztuk papierosów lub 10 cygar lub 50 gram tytoniu
  • artykuły spożywcze o łącznej wartości do 200 euro, przy jednoczesnym zachowaniu limitu 2 kg na jeden artykuł



Pomimo kilku minusów polecam wycieczkę do Lwowa. Co dokładnie warto zobaczyć, gdzie jeść i spać oraz jak dojechać napiszę w kolejnych wpisach.


Komentarze

Popularne posty