San Sebastian i okolice
Krótki spacer po San Sebastian i przejażdżka po Kraju Basków.
Donostia pogodą nas nie rozpieszczała. Nie tylko było zimno, ale czasem również deszczowo, dlatego z plażingu musieliśmy zrezygnować, a samo zwiedzanie miasta ograniczyliśmy do minimum.Wybraliśmy się na spacer promenadą, aby zobaczyć ponoć najpiękniejszą hiszpańską plażę: La Concha. Zaraz przy plaży znajduje się La Perla, czyli ponad 100-letnie centrum talasoterapii- leczenia wodą morską, Budynek La Perla faktycznie wygląda pięknie i zachęca do skorzystania z usług. Niestety nie mieliśmy na to czasu.
Skręciliśmy z promenady w miasto i niemal od razu zobaczyliśmy piękny Ratusz, który kiedyś służył jako kasyno. Nie jest to zaskoczenie, ponieważ San Sebastian było niegdyś europejskim Las Vegas.
Udało się nam też trafić na Plac Konstytucji- zarówno w dzień, jak i podczas wieczornego krótkiego spaceru. Balkony w budynkach otaczających plac są ponumerowane, ponieważ kiedyś na placu odbywała się korrida, a właściciele mieszkań sprzedawali miejsca na swoich balkonach osobom chcącym oglądać widowisko.
Wystarczyło odjechać niecałą godzinę od miasta, aby pogoda zmieniła się diametralnie. Zamiast deszczu towarzyszyło nam słonce i jak zwykle w Kraju Basków mnóstwo zieleni. Przejeżdżaliśmy przez urokliwe miasteczka i zwiedziliśmy piękny stary cmentarz (afretgrobing musi być ;) ), obok którego trafiliśmy na most jak z krainy fantasy.
Zatrzymaliśmy się na piknik z widokiem na góry i odkryliśmy, że niedaleko jest... festyn :) To było najlepsze, co nas tego dnia spotkało. Mogliśmy kupić regionalny baskijski ser (idiazabal), spróbować nalewanego z jak największej wysokości regionalnego wina Txakoli oraz zjeść najlepszy sernik na świecie, który robią tylko w Kraju Basków. Oprócz tego obejrzeliśmy zawody w miejscowym sporcie, czyli przepiłowywaniu kłody drewna stojąc na niej.
Jestem pewna, że San Sebastian i Kraj Basów ma jeszcze wiele do zaoferowania i chętnie zwiedzę ten region dokładniej w przyszłości.
Komentarze
Prześlij komentarz