GTW W PODRÓŻY wspomnienia z Olsztyna: Villa Pallas i Plankton
W jednym z wpisów zachwycałam się olsztyńską plażą miejską nad jeziorem Ukiel. Minął rok od naszego pobytu w tym mieście, a ja dalej uważam to miejsce za jedno z najpiękniejszych, jakie widziałam. Co jeszcze podobało mi się na plaży? Czy wszystko w Olsztynie zasługuje na medal?
Jeśli plaża to oczywiście leżaczki i drineczki z palemką
oraz przybrzeżny bar jak z amerykańskich filmów.
Plankton sprawdza się tu idealnie. Ma stylowe i ładnie
urządzone wnętrze, hipsterskie leżaki zrobione z palet oraz wysokie ceny.
Jedynie mój drink z palemką był tak naprawdę… piwem ze
słomką. I to piwem Specjał, które pierwszy raz widziałam w wersji lanej właśnie
na plaży miejskiej w Olsztynie.
Muszę przyznać, że jestem zachwycona Planktonem i gdybym
nie mieszkała na drugim końcu Polski byłabym tam z pewnością stałym klientem.
Atmosfera pozwalała mi się poczuć jak bohaterka serialu 90210 (kontynuacji
kultowego Beverly Hills 90210), który uwielbiam.
Podsumowując Plankton to byłby perfekcyjny plażowy bar,
gdyby nie te ceny.
Ogólna ocena 9/10.
Villa Pallas
Przez ten cały czas doświadczania wspaniałości Olsztyna
musieliśmy gdzieś mieszkać.
Padło na hotel Villa Pallas oddalony około 10-15 minut
spacerem od centrum i kilka przystanków od dworca PKP. Jedynie wejście do
hotelu ciężko było znaleźć.
Co prawda po wystroju pokoi oczekiwałam więcej niż
późnych lat 90 i wczesnych 2000… Ogólnie powodów do narzekania raczej nie było. Dobry room serwis i śniadania na wysokim poziomie z bardzo rozbudowanym
szwedzkim stołem. Jadalnia wprawdzie jest troszkę nieustawna i lepiej nadaje
się na wesela niż hotelowe śniadania, ale ich smak to rekompensował.
Dziwna i troszkę nieprzyjemna sytuacja miała miejsce
zaraz przed naszym wyjazdem. Podczas wymeldowania w pokoju, w którym spaliśmy
włączył się alarm przeciwpożarowy. Pani z recepcji nie wyglądała na przekonaną,
że to nie nasza wina, ale nie miała innego wyjścia jak tylko nam uwierzyć.
Podsumowując, niby wszystko spoko, ale pojawiła się parę
rys na wizerunku Villa Pallas.
Ogólna ocena 7/10.
To już ostatni wpis z wspomnieniami z magicznego Olszyna.
Czy wszystko mnie zachwyciło? Niemal wszystko, z drobnym wyjątkiem opisanym
wyżej, który zły nie jest, ale na kolana mnie nie rzucił.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się odwiedzić
Olsztyn i pójść do tych wszystkich knajp, do których nie miałam okazji.
Komentarze
Prześlij komentarz