Dlaczego nie pójdę już do Urara Sushi & Shabu Shabu?

Popołudnie 11 listopada. Krakowskie Stare Miasto pęka w szwach. Wszędzie pełno ludzi, a my szukamy stolika dla 8 osób. Zwolnił się akurat odpowiedni w Urara. Siadamy. Zamawiamy, jemy, płacimy, nigdy tam nie wracamy.




Na temat wystroju lokalu nie ma, co się rozwodzić. Dość klasyczny, poprawny, z azjatyckimi nawiązaniami, ale ledwo dostrzegalny zza tłumu ludzi, który tam wtedy był.
Obsługa, chociaż miła i ładna to mega nieogarnięta. Męska część naszej ekipy uznała, że to słodkie. Ja, no cóż… przymknęłam oko, a nawet zacisnęłam powiekę, albo dwie aby nie widzieć tych pomylonych zamówień.

Sedno, czyli, kilka raczej średnich i za drogich ramenów, za słony tuńczyk i najbardziej mdłe sushi, jakie w życiu jadłam. Oto odpowiedź na pytanie, dlaczego nie polecam Wam Urara Sushi & Shabu Shabu.

Podsumowując po prostu tam nie idźcie.

Ogólna ocena: 2/10. 

Komentarze

Popularne posty