ANTLER
Poszukiwań burgera idealnego w
Krakowie ciąg dalszy i nawet smog mnie nie powstrzymuje. Padło na Antlera, w
który nie tylko burgery serwują.
W karcie znajdziemy kanadyjski przysmak Poutine (grube frytki, sos pieczeniowy, cheddar),
który ponoć leczy wszelkie dolegliwości również te związane z kacem. Zamówiłam i się rozczarowałam.
W prawdzie kaca nie miałam, ale ból głowy prawdopodobnie spowodowany smogiem i kiepskie samopoczucie owszem. Po zjedzeniu niezbyt powalających w smaku frytek z sosem pieczeniowym i serem samopoczucie dodatkowo się pogorszyło, ponieważ danie to było stanowczo za ciężkie dla mnie. Do tego estetyką też nie grzeszyło.
W prawdzie kaca nie miałam, ale ból głowy prawdopodobnie spowodowany smogiem i kiepskie samopoczucie owszem. Po zjedzeniu niezbyt powalających w smaku frytek z sosem pieczeniowym i serem samopoczucie dodatkowo się pogorszyło, ponieważ danie to było stanowczo za ciężkie dla mnie. Do tego estetyką też nie grzeszyło.
Burgery jak to burgery też pięknie
nie wyglądają, ale te w Antlerze nadrabiają smakiem. Zamówiłam burgera z
frytkami... w środku! Tego jeszcze nie było. Poza tym, że technicznie ciężko
było go ugryźć to był pyszny. No i opiekana bułka, dla której zdecydowanie
warto zamówić tam burgera.
Moja przyjaciółka Kasia zdecydowała
się na burgera Toronto
z gruszką w occie, jadła go już parę razy i stwierdziła, że za każdym razem smakował inaczej, a ten z poniższego zdjęcia miał jej zdaniem coś nie tak z gruszką. Następnym razem muszę go zamówić, aby ocenić, co z nim jest.
z gruszką w occie, jadła go już parę razy i stwierdziła, że za każdym razem smakował inaczej, a ten z poniższego zdjęcia miał jej zdaniem coś nie tak z gruszką. Następnym razem muszę go zamówić, aby ocenić, co z nim jest.
Co do personelu to nie mam
zarzutów, panowie są bardzo mili i do tego przystojni. Wystrój jest ok.
Minimalistyczny, ale nie za surowy. Ciekawe detale jak dekoracje z nitki na
ścianach czy mapa Kanady dodają charakteru. Od razu dostrzegamy motyw przewodni,
którym jest wspomniana Kanada: mapa, nazwy burgerów pochodzą od kanadyjskich
miast, serwowane są kanadyjskie specjały, to wszystko ładnie ze sobą współgra.
Co do cen to są one jak
w standardowej burgerowni w centrum, czyli ponad 20 zł za każdą kanapkę widoczną na zdjęciach.
w standardowej burgerowni w centrum, czyli ponad 20 zł za każdą kanapkę widoczną na zdjęciach.
Podsumowując, jeśli męczy Was duży
głód i chcecie zjeść burgera
z frytkami to wybierzcie się do Antlera na 2 w 1. Za to, jeśli męczy Was kac to lepiej zostańcie w domu, bo Poutine ma wątpliwe właściwości zarówno lecznicze jak i smakowe.
z frytkami to wybierzcie się do Antlera na 2 w 1. Za to, jeśli męczy Was kac to lepiej zostańcie w domu, bo Poutine ma wątpliwe właściwości zarówno lecznicze jak i smakowe.
Ogólna ocena 6/10.
Komentarze
Prześlij komentarz