A po kolacji chodziliśmy na... kolację, czyli moja ulubiona- kuchnia hiszpańska
Uwielbiam jeść- to chyba wiadomo po tematyce bloga. Do tego uwielbiam jeść w knajpach, podróżować i próbować nowych smaków. Dlatego zakochałam się w kuchni hiszpańskiej i ich sposobie jedzenia.
Tapas. Słowo klucz do mojego serca. Małe porcje dań, którymi można się dzielić i których zamawia się kilka na raz. To jest styl jedzenia idealny dla mnie.
Pierwszego wieczoru zaczęło się od papryczek- wcale nie ostrych i co za tym idzie pysznych. Do tego towarzyszące nam aż do końca wyjazdu sery, szynki i kiełbasy oraz bagietka smarowana lekka pasta pomidorową z oliwą i miodem. Wtedy też odkryliśmy fenomenalny hiszpański omlet.
W Barcelonie jadłam też najlepsze jak dotąd kalmary w towarzystwie opiekanych ziemniaczków i mięsnych kulek.
Pewnego wieczoru zjedliśmy też przepyszną paellę, a potem udaliśmy się na... drugą kolację złożoną z naszych ulubionych przysmaków oraz oliwek.
Mogę wracać do Hiszpanii tylko dla jedzenia.
Komentarze
Prześlij komentarz