STREETZ AMERICAN BARBECUE
Streetz American Barbecue, czyli dobre
złego początki? Czy na pewno?
Dwa tygodnie temu wróciłam do pomysłu
znalezienia idealnego burgera. W tym celu wybraliśmy się z moim Lubym do StreetzAmerican Barbecue.
Pierwsze wrażenie lokal zrobił świetne.
Urządzony zgodnie
z nazwą, czyli po amerykańsku z mnóstwem dekoracji rodem
z knajp,
które widzimy w filmach wyprodukowanych w USA. Neony, drewniany i dobrze
zaopatrzony bar, ozdobne tablice rejestracyjne, które kocham i chciałabym mieć
je w swojej kuchni. Nie zaszkodziłoby nawet gdyby tych charakterystycznych
elementów było więcej.
Ceny też miło zaskakiwały. Burger za 24
zł, niestandardowe piwo za 7 zł. Propozycje bardzo przyjemne dla portfela.
Zamówiliśmy po burgerze. Niestety burger
mojego Lubego wyglądał tak mało apetycznie, że nawet nie pokaże Wam zdjęcia, bo
byłoby ono totalną antyreklamą.
Mój California z ananasem prezentował się
całkiem nieźle. Do każdej kanapki w StreetzAmerican Barbecue dodatkowo otrzymamy sałatkę Colesław i frytki. Porcja jest
ogromna i nawet ja miałam problemy ze zjedzeniem jej w całości.
Burger mi smakował, połączenie mięsa,
ananasa oraz sosu orzechowego okazało się bardzo trafione, a sos zapewnił mi
nowe doznania smakowe. Do frytek czekały na stole trzy sosy mojej ulubionej
marki Heinz. Jedynie bułka była słabej jakości, ale biorąc pod uwagę wszystkie
plusy mogę przymknąć na to oko.
Tak samo jak na kelnera, który sprawiał
wrażenie (głównie ze względu na strój) jakby wzięli go do pracy prosto z ulicy.
Może warto zainwestować w jakieś dostosowane do profilu restauracji uniformy
kelnerskie...
Dlaczego zatem dobre złego początki?
Zastanawiam się czy to wina Streetz American Barbecue czy może niesprzyjającej
aury, ale tak źle po zjedzeniu posiłku to dawno się nie czułam. Niestrawność,
uderzenia gorąca, uczucie ciężkości w brzuchu. Chcąc nie chcąc powiązałem te
objawy z burgerem. Tak naprawdę mogą mieć nie mieć nic wspólnego. Może kiedyś
to sprawdzę, ale póki, co jakoś nie mam ochoty na drugiego burgera.
Podsumowując, gdyby nie moje złe samopoczucie
po kolacji poleciłabym Wam tę knajpę z czysty sumieniem. Na dzień dzisiejszy
nie wiem, co powiedzieć. Jeśli macie odwagę się tam wybrać to dajcie znać w komentarzach,
jakie były Wasze odczucia.
Ogólna ocena 5/10
z nazwą, czyli po amerykańsku z mnóstwem dekoracji rodem
z knajp, które widzimy w filmach wyprodukowanych w USA. Neony, drewniany i dobrze zaopatrzony bar, ozdobne tablice rejestracyjne, które kocham i chciałabym mieć je w swojej kuchni. Nie zaszkodziłoby nawet gdyby tych charakterystycznych elementów było więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz