Śniadanie w Krakowie: CUKIERNIA J.G.- Jacek Galganek
W listopadzie zeszłego roku chodziłam na rehabilitację
zwichniętej kostki i między wszystkimi zajęciami a wizyta w przychodni miałam
około pół godziny wolnego. Czas ten poświęcałam na poszukiwanie nowych cukierni
i piekarni, w których mogłabym kupić śniadanie na dzień następny.
Odskulowa wystawa Cukierni J.G.
zachęciła mnie do wejścia.
W środku okazało się równie
staromodnie. "Stylowy" stoliczek
i krzesła, bardziej podkreślały staroświecki wystrój niż służyły do siedzenia.
i krzesła, bardziej podkreślały staroświecki wystrój niż służyły do siedzenia.
Wisienką na torcie (takie
tematyczne porównanie) okazała się przepiękna czerwona waga, która ciągle jest
używana przez niezwykle pogodną panią sprzedawczynię.
Może nie waży zbytnio
dokładnie, ale robi wrażenie. Zwykle nie przepadam za miejscami, w których czas
zatrzymał się w PRL-u, ale Cukiernia J.G. ujęła mnie za serce i podoba mi się
ten retro wystrój.
Zakupiłam 5 uroczych malutkich
słodkich bułeczek. Były delikatnie maślane w smaku, a ich mięciutkie ciasto
przyjemnie rozpływało się w ustach. Doskonale komponowały się z dżemem
i z truskawkami.
i z truskawkami.
Ponadto skusiłam się na równie
ślicznie wyglądające miniaturowe pączuszki. Były tak pyszne, że nie doczekały
zdjęcia. Za wszystko zapłaciłam 5.10 zł, czyli niewiele.
Podsumowując, warto zajrzeć do Cukierni
J.G. nie tylko ze względu na znakomite wypieki, ale również, aby zobaczyć tą
niezwykłą wagę.
Ogólna ocena: 7/10.
Ciekawe miejsce!:)
OdpowiedzUsuń